Etykiety

Moje obrazy (4) Teksty (4) Wiersze (29)

08 października 2018

Modlitwa

Boże! gdziekolwiek jesteś
We mnie, nade mną
Koło mnie, przede mną...
Proszę, przytul mnie
Proszę, otul mnie
Błagam, nie pozwól mi się unicestwić
Nie proszę byś mnie usłyszał
Proszę, byś pomógł mi usłyszeć Ciebie
Proszę, pomóż mi zdjąć te klapki z oczu
Proszę, pomóż mi zerwać tę obrożę z szyi
Proszę, pomóż mi rozwalić te więzienne kraty
Błagam, nie pozwól mi kopać głębszego dołu
Proszę, tchnij we mnie ŻYCIE
Proszę, wyciągnij mnie z tego grobu
Proszę, podaj mi rękę i wytłumacz, że mogę już wyjść z tej ciemnej dziury
Proszę, przypomnij mi jak to jest Ciebie czuć i kochać
Proszę, przepłyń przeze mnie
Błagam, pomóż mi poczuć to za czym tęsknię
Albo zabierz ode mnie tę tęsknotę
Usuń mi spod nóg najoporniejszy kamień
Mnie samą
Amen!

19 lipca 2018

Miłość

W każdym dniu
W każdej chwili
W każdym momencie
Płynie do Ciebie Miłość
Pozwól Jej na to
Pozwól Ją sobie poczuć
Jest jak ocean
Pozwól sobie poczuć ten ocean
Jesteś tym oceanem
Usłysz jego szum w sobie i poczuj jak faluje
Pozwól, niech Cię otuli swoim zapachem,
Swoją siłą i bezkresem
Nie szukaj Jej na zewnątrz
W ogóle Jej nie szukaj
Ona już jest i czeka
Czeka aż pozwolisz sobie Ją poczuć
Całą sobą, każdą częścią siebie
Pozwól Jej być Twoim Drogowskazem,
Przyjaciółką, Matką, Ojcem,
Mistrzem
Pozwól Jej być Wszystkim Co Masz
Wtedy zrozumiesz czym jest Piękno
Zrozumiesz, że nie zależy od atrakcyjności
Pojmiesz, że nikt Ci go nie może dać, ani odebrać
Piękno jest Twoje
Atrakcyjność dzisiaj jest, jutro może zniknąć
Piękno jest zawsze
To coś z czym przychodzisz i co zabierasz ze sobą
Piękno jest tą Miłością, która emanuje z Ciebie
Jak w końcu pozwolisz sobie Ją poczuć
Wtedy możesz obdarować Nią cały świat
A Jej i tak wciąż będzie więcej i więcej...
I wtedy wszystko jest takie jakie jest
I wszyscy są tacy jacy są
Wtedy nikogo nie uzależniasz i nie przywiązujesz
Nie kłamiesz
Nie manipulujesz
Nie kokietujesz
Nie potrzebujesz sztuczek
Kochasz, po prostu...
Bez strachu, czy Ci się opłaci
Wtedy jesteś Miłością
I obdarzasz Miłością
Wiesz, że każdy jest jakąś częścią Ciebie, którą kochasz
Żadna część Ciebie już nie musi żebrać o Twoją uwagę
Wszystko jest ukochane
Takie jakie jest
I wszystko płynie
I Ty płyniesz, spokojnie, bez lęku.

14 lipca 2018

Wsłuchaj się w Siebie

Słuchaj swojego wewnętrznego głosu
Swojego serca, jego rytmu
Swojej wewnętrznej melodii
Tylko wtedy możesz mieć pewność, że dojdziesz tam, gdzie masz dojść
Nikt nie odpowie Ci, gdzie jest Twoje miejsce
I co naprawdę masz robić
Jeżeli twierdzi, że wie to w rzeczywistości mówi o sobie
Wszystko jest w Tobie
Cała prawda o Tobie
Na zewnątrz są tylko wyzwalacze
Do Ciebie należy wybór co chcesz z tym zrobić
Wszystko co słyszysz, kiedyś pomyślałaś
Wszystko co widzisz, kiedyś zaprojektowałaś
Przyglądaj się, słuchaj i decyduj
Zdecyduj co ma wzrastać, a co już jest zbędne
Niech się rozpłynie, odejdzie
Oddaj to razem z przywiązaniem do tego
Czego pragniesz?
Nie pragnij
Stań się tym
Wsłuchaj się w siebie
W swój wewnętrzny taniec
Tam jesteś Ty
Wszystko o Tobie i dla Ciebie
Tam jest Twój Wewnętrzny Bóg
Czeka cierpliwie aż zrozumiesz, że nigdzie nie musisz Go szukać
On się nie zgubił, nie zostawił Cię, nie odleciał i nie zniknął
Jest w Tobie i czeka aż te wszystkie pytania, które stawiasz na zewnątrz, zadasz Jemu
I wreszcie będzie mógł Ci wyraźnie odpowiedzieć
Tobie i nikomu innemu.

03 lipca 2018

Z Miłości do Gabi

Przyszłaś w zimową noc
Ale nasza Droga zaczęła się wiosną
Przez kilka miesięcy marzyłam o jednym, żebyś była dziewczynką i żebyś była zdrowa
A może to nie było marzenie?
Może pamiętałam, że masz być dziewczynką...?
Usłyszałam, że jesteś piękna i zdrowa
A kiedy już Cię zobaczyłam, pomyślałam że jesteś najpiękniejszym dzieckiem jakie kiedykolwiek widziałam
Byłaś mięciutka, różowa i cieplutka
Twoja buzia była uśmiechnięta i miałaś zmrużone oczko
Można by powiedzieć - Taki Mały Trefniś patrzący na świat z przymrużeniem oka

Twój Tata świętujący Twoje narodziny
Twierdzący, że to najpiękniejsza Dziewczyna w Jego życiu
Swoje pierwsze kroki zrobiłaś do Taty
On wyciągnął ręce, a Ty podreptałaś w Jego stronę na tych swoich małych, tłustych nóżkach
I dzisiaj dziękuję Bogu, że to właśnie w Jego stronę poszłaś,
Że Ci na to pozwoliłam
I że Jemu pozwoliłam wyciągnąć ręce do Ciebie
Jakbym przeczuwała, że to po raz ostatni...

Kiedyś miałam swoje wyobrażenia kim powinnaś być, jaka masz być
Co masz robić, a czego nie powinnaś
Jak żyć, żeby mnie zadowolić
A dzisiaj wiem jedno
Jesteś doskonała taka jaka jesteś
Jesteś taka jaka masz być i żadna inna
Uwalniam Cię od wszystkich moich wyobrażeń i niespełnionych ambicji
Uwalniam Cię od wszystkich moich lęków o Ciebie
Masz prawo żyć tak jak chcesz
Masz prawo do swoich marzeń i pragnień
Masz prawo do swojej własnej Drogi
Masz prawo być wolna od koncepcji na Twój temat
Masz prawo być wolna od przypiętych etykietek

Jesteś z nas, Twoich Rodziców
Ale nie jesteś naszą własnością
Do nikogo nie należysz
Jesteś Dzieckiem Boga
Jego doskonałym Dziełem
I pragnieniem Duszy
A ja tylko zgodziłam się przyjąć rolę Twojej Mamy
Ale to najpiękniejsza Rola
I dziękuję, że mnie nią obdarzyłaś
Kocham Cię miłością bezwarunkową i dlatego chcę żebyś była Wolna

Pozostań sobą
Jesteś Jedyna i Niepowtarzalna
Kieruj się Intuicją
Masz Ją silniejszą, niż chcesz uwierzyć
Uwierz w Siebie
Kochaj Siebie
Pozwól sobie dostrzec swoje Światło
I nie wstydź się swojej Wrażliwości, bo jest Piękna.

29 czerwca 2018

Pożegnaj żeby powitać

Czego chcesz?
Określ się
Jeśli nie wiesz, czego chcesz
To zacznij od tego, czego nie chcesz
Co Ci ciąży?
Co Ci wadzi?
Co Cię męczy i gdzie Cię prowadzi?
Podziękuj temu i zostaw to
Niech odejdzie uwolnione
Pooddychaj i poczekaj
Patrz co płynie do Ciebie z lekkością
Wyciągnij do tego ręce i powitaj z miłością
Potem poproś niech Cię prowadzi
Nie pytaj dokąd i czy Cię zdradzi
Bądź w tym obecna i czuj całą sobą
Poczuj jak bardzo teraz jest Twoje
Jak nie ciąży i nie uwiera
Jak lekko Ci z tym i dobrze
Nikt Ci tego nie dał
Przyszło z Ciebie
I z Tobą zostanie.

Prezent

Patrz śmiało przed siebie
Dostałaś cudowny prezent
Rozwijaj go
Odwijaj powoli i cierpliwie
Z tych misternie zawiązanych wstążek
Przyfrunął z przeszłości
Barwny jak motyl
Usiadł na ramieniu i siedzi
Pielęgnuj go i rozwijaj
Nie bój się, nie odleci

25 czerwca 2018

Przywiązanie

Strach ma wielkie oczy
Są takie piękne, hipnotyzujące
Można się w nich zatopić i zatracić
I można się w tym strachu zakochać
I tak trwać
I nic nie robić
Bo przecież strach paraliżuje
Można go kochać do bólu i nienawidzić
Trzymać go w sobie
Więzić i być uwięzionym
Taki taniec...
Ty go nie puszczasz, a on Cię prowadzi
Jak go puścisz co Ci zostanie?
Jak go puścisz paraliż odejdzie
I co wtedy zrobisz?
Pojawi się Spokój, którego nie znasz
Wszyscy starzy druhowie znikną...
Kłamstwa, działanie na oślep, agresja, paraliż...puszczą Cię kantem
Zostaniesz Ty i ten Spokój, którego nie znasz
Cisza bez upierdliwego Co dalej...?
Nie znasz tego, więc wolisz się bać
Chcesz tańczyć, ale wybierasz nie ten taniec.

24 czerwca 2018

Skarb

Co Cię tak drażni u innych?
Czemu cudze tak Cię denerwuje?
Co Cię tak uwiera w oku?
Zajrzyj w nie
Wejdź głęboko, choć własna ciemność Cię przeraża
Znajdź to co uwiera
Powitaj z miłością i podziękuj
Podziękuj, bo uwierało Cię z miłości do Ciebie
Pokazywało, gdzie masz szukać tego czegoś o czym nawet nie marzyłeś
Czego sobie nie wyobrażałeś
Czego często zazdrościłeś
Tej perły na dnie, której się nie spodziewałeś.

Krótki wiersz o Miłości

Siedzi sobie Miłość w kącie i czeka
Czeka, ale nie na to, że ktoś ją nazwie
Że ktoś ją zdefiniuje
Że ktoś ją określi
Czeka na to, że ktoś ją wreszcie poczuje
Poczuje głęboko
Poczuje tak bardzo, że nie będzie mógł opisać
Poczuje tak mocno, że nie będzie chciał nazywać
Przyjmie w ciemno, bez tych wszystkich dysput czym jest, a czym nie jest
Bez oczekiwań, założeń i warunków
Zanurzy się w niej i rozpłynie
Zatraci i zniknie
A ona go wtedy stworzy na nowo.

23 czerwca 2018

Wolność

Nieważne co widzisz
Nieważne co słyszysz
Nieważne kto do Ciebie mówi
Ważne co czujesz
Co czujesz jak na coś patrzysz?
Co czujesz, kiedy kogoś słuchasz?
Co Ci drga? Co Ci to robi?
To jest Twój drogowskaz
To jest ten kierunek
To tam masz zajrzeć
Tego kto to wywołał puść wolno
Puść wolno wszystkich, którzy do tej pory jawili Ci się jako winni
Puść wolno myśl o swojej winie
Uginasz się pod ciężarem myśli, słów o Tobie, cudzych prawd i swoich kłamstw
Pod ciężarem cudzych pochlebstw, kalkulacji, dobrych rad
Opróżnij ten bagaż
Zostaw tylko to co czujesz, że Twoje
Poczuj!
Patrz i czuj!
Słuchaj i czuj!
Poczuj siebie od nowa
Poczuj po swojemu
Puszczaj wszystkie nitki i czuj
Zacznij od tych z którymi najtrudniej Ci się rozstać
Puść te wszystkie demony, które hodujesz w swojej głowie od lat
Puść je, uwolnione zmienią się w piękne latawce
Puść myśl, że musisz się rozwijać
Zostaw tylko postanowienie,  że od tej pory będziesz się odwijać
Odwijać z tych wszystkich opowieści na swój temat
Aż staniesz się swoją Najprawdziwszą Prawdą
Wolnością za którą tak tęsknisz.

Dzień Ojca

Tato byłeś taki jaki miałeś być
Dałeś mi wszystko co miałeś mi dać
Tyle ile wtedy było mi potrzebne do wzrastania
Teraz możesz juz dać mi więcej
Teraz, kiedy już Cię tu nie ma Ty Jesteś inaczej
Jesteś w moim sercu
Jesteś przy mnie
Teraz możesz już wysyłać do mnie czystą miłość jak Dusza dla Duszy
I ja Ją czuję
Czuję tę Miłość i czuję Wsparcie
Teraz już może płynąć
Z lekkością
Kiedyś nie umiałam dziękować Ci za życie
Dzisiaj dziękuję za wszystko
Dzisiaj mogę już dać Ci laurkę, bo dzisiaj wiem że ją przyjmiesz.

19 czerwca 2018

Rozwiń skrzydła

Rozwiń skrzydła
Gotowość do lotu już masz
Unieś się ponad swój strach
Zamknij oczy i leć choćby tyłem
Nie jesteś sama i nigdy nie byłaś
Masz w sobie siłę
Daj się prowadzić
Puść wszystkie sznurki
Zwolnij umysł
Odpuść kontrolę
I wreszcie zdaj się na swą Wyższą Wolę

Patrz przed siebie

Spakuj serce i pasję i ruszaj w Drogę
I nie pytaj, gdzie dojdziesz
Rozkoszuj się samą Drogą
Serce będzie Cię prowadzić
Pasja będzie przypominać, że niczego nie chcesz robić połowicznie
Że chcesz robić to co chcesz, co czujesz że Twoje
Wiatr we włosach będzie Cię leciutko popychał, żebyś się nie zmęczyła
Pasja będzie dbać, żebyś się nie znudziła
Serce będzie Ci przypominać, że nie jesteś sama
Uwalniaj po drodze jak ptaki, wszystkie swoje wyobrażenia i oczekiwania
Pozostań świeża i lekka i rozkoszuj się w Nie wiem
A jak się zagubisz to przyleci do Ciebie we śnie maleńki
Biały Koliber
I poczujesz, że Dusza wie co robi i dotrze tam, gdzie chce.

22 stycznia 2018

I odpuszczam sobie wszystkie winy...

Zachciało mi się dzisiaj wysłuchać rozmowy o egzorcyzmach w Polsce
i o przypadku nadużycia, jakiego się dopuścił egzorcysta względem młodej dziewczyny, ale zanim on to zrobił to według mnie, zrobili to rodzice dziewczyny, którzy postanowili poddać ją takim "obrządkom", tylko dlatego, że słuchała mocnej muzyki i ubierała się na czarno.... Ktoś tam powiedział, że otwiera mu się nóż
w kieszeni i mój też się otworzył.

Nagle usłyszałam, że według niektórych egzorcystów, wśród opętanych przez szatana, najwięcej jest kobiet, bo w piersiach i pochwie jest skupisko demonów...
Jak się przyjmie taką teorię to wtedy pewnie jest łatwiej, bo co by się takiej kobiecie nie uczyniło to i tak ona będzie winna.
Boże! Odebrałeś im chyba rozum zaocznie, bo wiedziałeś że jak tego nie zrobisz to wymyślą coś jeszcze gorszego... 😉

I teraz (bo oczywiście temat mi "zasiadł" i nie odpuszcza) przypłynął mi sen sprzed tygodnia... Śniło mi się, że położyłam się wieczorem do łóżka i stwierdziłam,
że przed snem będę wpatrywać się w okno i obserwować bajki, które się wyświetlą... No i na tym rozgwieżdżonym niebie pojawiła się dziewczyna,
która na czymś leciała. I tak, myślę że mogła to być miotła 😉
Ten obraz wyświetlał się w prawej połowie okna i w pewnym momencie z jakiegoś powodu popatrzyłam na lewą stronę i wtedy zobaczyłam bardzo wyraźnie świecącą, dużą gwiazdę...W tym momencie ta gwiazda połączyła się z moją źrenicą, zaczęła intensywnie migać i stała się jeszcze wyraźniejsza. Widziałam ten słup światła, którym się połączyła z okiem. I nagle poczułam jak przez moje oko wchodzi we mnie ciepło i przedziwne odczucie jakiejś błogości, niebytu i powoli schodzi po ciele w dół.W pewnym momencie, kiedy doszło w okolicę podbrzusza nagle powiedziałam "...a tu jest demon"i chciałam się przysłonić ręką, ale poczułam rozbawienie i obudziłam się. Zostawiłam sen w spokoju. Czułam, że on mi się "ułoży". No i mam odpowiedź 😉

I kolejne wspomnienie napłynęło, żebym już do końca zrozumiała, że kościół sprał mi mózg i że całkiem spokojnie mogę puścić te niteczki, którymi dałam się kiedyś opleść. Moje pierwsze małżeństwo zostało zawarte tylko w USC, w związku z tym wiadomo, msze bez komunii, a spowiedzi bez rozgrzeszenia. No i przyznaję, uwierało mnie to i miałam poczucie winy... Potem rozwód i jakoś tak w którymś momencie znowu przyszła na mnie ta dziwna mara i zaczęło mi się tęsknić za oczyszczeniem, za kontaktem z Bogiem i oczywiście jak kontakt z Bogiem no to trzeba iść do kościoła, a skoro do kościoła to trzeba i konfesjonał odwiedzić, żeby się wyspowiadać, dostać rozgrzeszenie a potem przyjąć komunię... No to poszłam, spowiadam się, wyznaję że żyłam 1,5 roku bez ślubu kościelnego, wyznaję że stosowaliśmy stosunek przerywany 😉 i jeszcze jakieś tam różne inne winy wyznaję...
Bywało i tak, że nijak się nie mogłam u siebie win dopatrzeć i często wyszukiwałam sobie grzechy na siłę, bo przecież człowiek nie może być bez winy... Boże...!
No w każdym razie skończyłam, wypowiedziałam tę jakąś końcową formułkę i czekam.
I nagle słyszę: Wstyd! W jakim ty grzechu żyłaś!  Zabicie dziecka było?!
A ja zwariowałam!!!! Jakie zabicie i jakiego dziecka?
I pytam o co chodzi, a ksiądz wtedy pyta wprost: Czy skrobanka była?!!!!
Nie było, odpowiadam
Ksiądz: No to chociaż tyle

No więc księdzu ślub cywilny od razu skojarzył się ze skrobanką, a mnie nie
i zaburzył nam się kontakt 😉 Pomyślałam "...i po cholerę ja tu przylazłam?" Wchodząc do tego kościoła czułam się lepiej, niż po "wywleczeniu" się z niego. Jeszcze kilka lat mi zeszło na "wzlotach i upadkach", aż w końcu wzięłam i postanowiłam "upaść" na dobre 😊 Oczywiście nauka nie idzie w las, więc te wszystkie przekonania, lęki, poczucia winy itd. wsiadały mi na plecy i straszyły mnie, ale stopniowo zaczęły odpadać. I już myślałam, że temat mam "przerobiony" i gotowy do zamknięcia, kiedy PEWIEN SZALONY KTOŚ 😛postanowił po cichutku ubrać na siebie stułę, po czym zaprezentował się... 😉 Takiej ambiwalencji uczuć jak wtedy to chyba jeszcze nie miałam, z jednej strony rozśmieszyło mnie,
a z drugiej czułam gdzieś wewnętrznie, że coś jest nie tak. Coś mi było i nie wiedziałam co. W pewnym momencie dotknął mnie tą stułą i wtedy zrozumiałam o co chodzi. Zobaczyłam siebie i w dodatku wyraźnie to poczułam jak się kurczę
i poczułam (dokładnie tak!) szary kolor... Hmm... bardzo ciekawe z tym kurczeniem w szarym kolorze...
Wtedy zrozumiałam, że tu się trzeba wziąć na poważnie za oczyszczenie,
a z drugiej strony pomyślałam, że właściwie to się dzieje, bo żadne zdarzenie nie przychodzi przypadkiem. Zrozumiałam też wtedy bardzo ważną rzecz, nic co ze Światła nie powoduje, że człowiek się kurczy.

Kolejna rzecz jaką sobie uświadomiłam, człowiek sam sobie tworzy poczucie winy, bo uwierzył kiedyś we wszystkie grzechy jakie mu wmówiono. Odarto go z jego niewinności, nakazano mu żyć według swoich mitów, a każdą jego próbę wyrwania się z tego nazwano grzechem.

DZIĘKUJĘ, WYCHODZĘ Z TEGO!

I odpuszczam sobie wszystkie winy! Odpuszczam sobie chrzest, komunię, wszystkie msze, wszystkie bicia się w piersi i słowa moja wina, moja wielka wina... itd., którymi przybiłam sobie "pieczątkę", wszystkie przysięgi i "że cię nie opuszczę aż do śmierci..." I nie opuściłam, związek umierał, aż przyszła śmierć i było po związku. Dziękuję już zewnętrznemu bogu, wytworowi kościoła.

WITAM MOJE WŁASNE ŚWIATŁO, MOJĄ WEWNĘTRZNĄ MIŁOŚĆ, MOJĄ WEWNĘTRZNĄ BOSKOŚĆ I MĄDROŚĆ! MÓJ WŁASNY WEWNĘTRZNY DROGOWSKAZ 💚💜

20 stycznia 2018

Zatańcz z sobą

Jeśli zapomniałaś jak się czuje złość,
Jeśli wydaje ci się, że ty już nie czujesz nienawiści,
Jeśli wydaje ci się, że już jesteś pogodzona ze wszystkim,
Jeśli wydaje ci się, że w tobie juz tylko cisza,
Jeśli ci sie wydaje, że ty już jesteś ponad...,
To wejdź w taniec intuicyjny mądralo ;)
Poczujesz jaki w tobie wkurw potężny!
Poczujesz jak przepływa nienawiść!
Poczujesz w sobie swoje własne szaleństwo!
Poczujesz jak chcesz wyrżnąć w pysk wszystkich swoich byłych mężów, kochanków...!
Zobaczysz jak to robisz, jak walisz pięścią!
Zobaczysz jak zabijasz tych, których chciałaś zabić w nienawiści, w krzywdzie!
I ok, zrób to teraz! Razem z tymi wspomnieniami o nich!

Zapomnij o powinnam, nie powinnam, wypada, nie wypada
Jestem dobra, jestem zła
Bądź taka jaka jesteś
Wij się, rzucaj, wkurwiaj, wytrzep z siebie cały mit o sobie!
Wij się w w swojej ciemności!
A potem poczuj w sobie dziecko, pozwól niech cię prowadzi
Zatańcz z tą małą, niech robi co chce, idź za tym
Przypomnisz sobie wszystkie tańczące lokomotywy
Tańczących listonoszów
Tańczące królewny
Ona ci pokaże jak tańczyłaś kiedyś
Jaką byłaś cudną wariatką
Poczuj to, wejdź w to!
Poczuj jak ciało się budzi!
Każda część, każda w jakiejś swojej kolejności
Według swojego klucza
Każda ma swoją opowieść o sobie
Pozwól jej opowiedzieć
Zobacz siebie
W prawdzie
Bez oceny
Bez krytyki
Poczuj siebie!
Bądź z sobą
Pozwól sobie
Obejmij siebie
Przyjmij siebie
I wtedy poczujesz swoje własne skrzydła!
I polecisz do światła!
Do życia!
Do radości!
Do nowego!
Do wszystkiego co jest!

13 stycznia 2018

Kontakt z ciałem

Dla mnie temat kontaktu z ciałem jest bardzo fascynujący i właściwie taka historia z odczuwaniem go zaczęła się, kiedy w którejś medytacji pojawiło się coś, czego kompletnie wtedy nie rozumiałam. Fala gorąca od czakry podstawy idąca do góry, a potem schodząca w dół i znowu do góry... No i cóż... wystraszyłam się, bo te odczucia stawały się coraz mocniejsze, a ja w pewnym momencie pomyślałam,
że jak tego nie zatrzymam to rozsadzi mi głowę. I wtedy usłyszałam w środku, czy raczej to poczułam (to są właśnie takie odczucia, których nigdy do końca nie da się nazwać) jak coś mówi "spokojnie, spokojnie" i autentycznie poczułam uśmiech tego co usłyszałam ;) I od tego momentu wszystko zaczęło się wyciszać...
Potem zdarzyło się jeszcze dwa razy w medytacjach, ale było słabsze i w końcu odeszło. Dzisiaj jak to piszę, olśniło mnie, że wtedy miałam szansę wyjść poza umysł, czyli tak naprawdę przeżyć swego rodzaju "śmierć" i właśnie tego się wystraszyłam. Ten strach zatrzymał to co mogło się zdarzyć. W sumie mam ochotę powiedzieć, że szkoda, ale z drugiej strony myślę sobie, że skoro coś takiego się zadziało to znaczy, że może się powtórzyć, kwestia mojej gotowości na tę "śmierć". Co ciekawe jakiś czas przed tą medytacją miałam sen, że umieram, czułam to.
To odczucie było coraz mocniejsze, siedziała przy mnie moja mama, a ja czułam coraz większą nicość (oczywiście znowu nie wiem jak to nazwać) jakiś bezwład, jakieś rozmycie... i nagle poczułam taki potworny żal i pomyślałam w tym śnie, że to już koniec i że już nigdy jej nie usłyszę? I teraz tak sobie myślę,
że mama w tym śnie mogła być symbolem "starej" mnie i czułam żal, że przestanie istnieć... Zaczęłam czuć się jeszcze intensywniej i obudziłam się.
Nie umarłam w tym śnie do końca, choć byłam tuż "przy granicy" ;) Jak w tej medytacji... Bardzo, bardzo chciałabym doświadczyć tego ponownie, ale widocznie narazie to wciąż chciejstwo, a to ma być GOTOWOŚĆ :)
Jakiś czas po tym (również w medytacji) poczułam, że z moim ciałem dzieje się coś innego, niż zwykle. Zaczęło się bujać, najpierw jak dziecko w sierocej chorobie,
a potem doszło leciutkie wibrowanie. Przyglądałam się temu, oddychałam i poddałam się temu całkowicie. Zaczęło się nasilać i szło jakby partiami.
Najpierw cały brzuch, to było niesamowite, bo ciało było nieruchome,
a jednocześnie sam brzuch jakby wibrował w jakimś spiralnym ruchu, potem przeniosło się na obszar klatki piersiowej i to samo. Przyszły wewnątrz takie słowa "ciało jest mądre, ciało wie co robić". I ja rzeczywiście miałam odczucie,
że wewnątrz mnie siedzi jakiś zawiadowca i doskonale wie co poruszyć, jak to zrobić i w jakim czasie... Najdłużej pracowało w okolicy czakry podstawy i tam najmocniej wibrowało. Potem zeszło na uda, potem głowa, potem szyja i to było niesamowite, bo moja głowa odchylała się do tyłu coraz mocniej i to szło jakby stopniowo, w którymś momencie była tak odchylona, że dla kogoś z zewnątrz musiałoby to wyglądać dość dziwnie ;) I wtedy przypłynęło słowo tarczyca...
I faktycznie ta szyja była tak wygięta, jakby tarczyca zaraz miała wyskoczyć :) Potem przyszedł czas na stopy i na samym końcu bardzo mocno przechyliło mi głowę do przodu, tak mocno, że normalnie czułam jak mi się górna część kręgosłupa rozciąga i "trzaska" :) W którymś momencie poczułam, że wystarczy
i wszystko zaczęło się wyciszać... Jak spojrzałam na zegar to okazało się, że trwało to prawie 2 godziny a ja nie czułam w ogóle zdrętwienia. Za to czułam totalny luz w ciele, spokój i niesamowite wrażenie wypoczęcia. Potem jeszcze w różnych medytacjach wracało to odczucie, ale już w mniejszym stopniu. Od tego momentu zaczęłam bardziej świadomie zwracać uwagę na odczucia z ciała.
Często rozmawiając z kimś o czymś dla mnie ważnym zaczynam czuć delikatne drżenie i ono pokazuje się w różnych obszarach. Ostatnio rozmawiając poczułam jak drży klatka piersiowa, szyja i szczęka... No niesamowite odczucie. Rozmowa była dla mnie ważna i "oczyszczająca" i wyraźnie czułam, że uwalnia się to co wcześniej się nazbierało i uwierało. A po rozmowie błogość w ciele, spokój i jakieś wewnętrzne zadowolenie.Teraz tak sobie uświadomiłam, że od  momentu wejścia w ten głębszy kontakt z ciałem przestałam marzyć o "odlotach" ;) W medytacji zaczęłam się ukorzeniać, czego wcześniej nigdy nie robiłam. Zaczęłam w mieszkaniu biegać boso, co kiedyś bardzo lubiłam, a potem nie wiedzieć dlaczego odpuściłam. Oczywiście podłoga to nie to samo co ziemia, ale jednak i tak inaczej, niż w obuwiu. Potem przyszła totalna niechęć do telewizji, za to nadeszła tęsknota za lasem, polami, zielenią... zapachem, który czułam jak tylko przewijały mi się obrazy.  I co ciekawe, ja nic nie robiłam co miałoby mnie do ciała zbliżyć (no ciekawe określenie :D ). Któregoś dnia ono po prostu samo się do mnie odezwało i akurat w tym dniu ja pozwoliłam sobie je poczuć :)

08 stycznia 2018

Od sztuki się zaczęło ;)

Wczorajszy wieczór i rozmowa z pewnym Artystą, oraz wspólne słuchanie i oglądanie Jego kompozycji uruchomiły u mnie coś co ostatnio u mnie częste, czyli burzę w mózgu ;)

Po obejrzeniu zapytał mnie co sądzę? I przeraziłam się, bo pierwsze co mi się nasunęło to myśl, że ja tego nie rozumiem, że to jest dla mnie za wielkie.
I co ja mam powiedzieć? Ja to czuję, czuję nawet gdzie mi w ciele drga, potrafię na to zareagować zmianą nastroju, ale nie potrafię tego ubrać w słowa i powiedzieć
o tym co słyszałam i widziałam w mądry sposób.

Wiedziałam jedno, to jest sztuka, to jest coś wielkiego i twórca jeszcze bardziej stał się dla mnie interesujący, o ile w ogóle można to tak nazwać, bo mam wrażenie, że to nie oddaje tego co faktycznie czułam.

Pomyślałam sobie, kobieto nie ma co ukrywać, ty sztuki nie ogarniasz i już.
No dobra, trudno, nie muszę rozumieć... za to czuję i tego mi nikt nie odbierze.
I tu się zaczęło ;) Nagle zaczęły mi się cisnąć różne moje... (nawet nie wiem jak to nazwać?) i przyszło mi pytanie, czy sztukę należy rozumieć?
Co to znaczy rozumieć sztukę? Przecież jeżeli coś chcę zrozumieć to znaczy,
że jestem w umyśle. Czy sztuka jest w umyśle? Olśniło mnie, że sztuka jest tym czymś co wykracza poza umysł i od razu przypomniała mi się myśl Milesa Davisa "Gdy coś tworzysz, nic cię nie ogranicza"... Skoro tak to jakim cudem odbiorca miałby to próbować zrozumieć?
Sztuka nie jest po to, żeby cokolwiek rozumieć, jedyne co tu można zrozumieć to właśnie to. Sztuka jest po to, żeby czuć. Sztuka jest po to, żeby wybudzać w człowieku emocje. Sztuka jest tym czymś co się czuje i wchodzi w to, albo nie i szybko wychodzi. Sztuka jest tym czymś co wciąga, oplata, co woła, co wyzwala to coś w człowieku, że chce się więcej.
I to trzeba zrozumieć, a nie samą sztukę. Czy trzeba zrozumieć co autor miał na myśli? A po co?
Przecież ważne jest to co czuję ja w zetknięciu ze sztuką, tak jak wczoraj, kiedy patrzyłam i słuchałam i czułam jak wybudzają się u mnie różne emocje, pojedyncze słowa które napływały... Po prostu w tym byłam, czułam i nie chciałam tego nazywać.

I oczywiście ( jak to u mnie) przypłynęła dalsza część tych rozważań, a mianowicie życie jako pewnego rodzaju sztuka...
Rozumiem wszystko, rozważam i układam, czy po prostu czuję i wchodzę bez dywagacji i prób zrozumienia dlaczego, albo nie czuję i idę gdzie indziej?
Przyszła mi myśl, że ta próba zrozumienia jest takim buforem, ochroną przed czuciem.
Jak zacznę rozważać to jest duże prawdopodobieństwo, że się wystraszę i pójdę spokojniejszą drogą, wrócę do swojej strefy komfortu. I ok, to też jest droga ;)
Ale jeśli pozwolę sobie poczuć to pójdę za tym, bez względu na to co miałoby się podziać, bo to bez znaczenia, czucie i tak zwycięża. Ciągnie, obłapuje, uśmiecha się i wchodzisz....
I tak sobie pomyślałam, że przecież zawsze stawiałam na czucie, że to czucie moje często innych wkurzało, a teraz nie wiedzieć dlaczego chcę z tym czuciem walczyć...?

I tak o to ze sztuki przeniosło mnie w rozważania kochać, czy lepiej uciekać?
Jak kochać? Po co? Dlaczego? Czy warto? Co się stanie?

Miłości się nie definiuje, miłość się czuje i wtedy bez znaczenia są te pytania.
Czujesz i wchodzisz, jesteś w sercu, albo rozprawiasz i jesteś w umyśle i tu już kończy się temat miłości a zaczyna zimna kalkulacja umysłu. Zaczyna się strach. Deliberacja, czy to się opłaci? Stop! Kiedy mam kontakt ze sztuką to pytam siebie, czy to mi się opłaci, czy wchodzę w nią całą sobą i pozwalam sobie czuć?
A miłość...?

Hmmm... napisałam to ponad 2 miesiące temu... dzisiaj jestem na etapie,
kiedy już nie jestem pewna, czy miłość wciąż miłością nazywać...
Kiedy czuję, że w ogóle nie mam ochoty nazywać i kiedy dociera do mnie,
że wszystko co do tej pory o miłości myślałam, w co uwierzyłam, chcę wrzucić
do śmieci i pozwolić sobie na czucie...

Na NIE WIEM CO TO JEST, ALE CZUJĘ, ŻE MI Z TYM i W TYM DOBRZE.

I kiedy wiem już, że potrzebuję puścić to przywiązanie do myśli, że w ogóle muszę kochać :)

Kochać Kogoś i Wszystkich Innych...

Za to mogę wreszcie pozwolić Wszechświatu Kochać Siebie :)